Poszukuję osób, którzy mają w rodzinie dróżnika / dróżniczkę, bądź też znają taką osobę i mogę mnie z nią skontaktować. Potrzebuję podobnych znajomości z racji projektowanego tekstu na ten temat.
Niewtajemniczonym wyjaśniam, że dróżnik to pan lub pani, która otwiera i zamyka szlaban na przejściach kolejowych. W
Mogących pomóc proszę o kontakt (gg: 7990501, mail: lothermatheus@tlen.pl, lub też komentarz pod wpisem).
Z góry dziękuję.
poniedziałek, 31 maja 2010
czwartek, 13 maja 2010
Ocalić od zapomnienia
Lipski kantor bardzo mile
uśmiecha się zza oszklenia.
Chciałbym wszystkie takie chwile
ocalić od zapomnienia.
Malarze mają oczywiście najłatwiej. Wyciągają pędzel, sztalugę, wdziewają obciachowy berecik z antenką i najzwyczajniej w świecie malują. Jedno pociągniecie – drzewko, drugie – domek, trzecie – zachodzące niebo. W trzech ruchach mogą uwiecznić światło, barwy, a nawet emocje i przekazać dalej daną chwilę sztafecie pokoleń. Zazdrościmy malarzom. Zazdrościmy także poetom. Kilka wersów, metaforka, epitecik – i scenka jak żywa, bez trudu można ożywić okręt w zatoce, pawia albo różę. Poeci dobrze wiedzą, że piękno ocala.
A za oknem migotliwie
Venus gałąź opromienia.
Chciałbym i ten błysk na szybie
ocalić od zapomnienia.
Prozaicy – ci t akże mają dobrze! Napisze taki powieść, epopeję albo choćby opowiadanko i bez trudu utrwali na wieki to, co mu się żywnie podoba. Przechowa krainę dzieciństwa – jak Miłosz w Dolinie Issy albo Konwicki w Kronice wypadków miłosnych - albo po prostu uwieczni chwilową impresję. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę arsenał środków, jakimi dysponuje. Dodajmy do tego grona szczęściarzy także fotografów, reżyserów, rzeźbiarzy, szklarzy i Bóg wie kogo jeszcze – jest na kogo patrzeć z zawiścią!
Minął dzień. Wciąż prędzej, prędzej
szybuje czas bez wytchnienia.
A ja chciałbym twoje ręce
ocalić od zapomnienia.
A co ja mam począć, by ocalić od przykrej zagłady niezliczone błyski na szybach albo czyjeś ręce? Poskąpiono mi talentów – szczytem moich osiągnięć plastycznych jest Lechu, zdolności poetyckie pozwalają jedynie na zrymowanie wiosny z radosnym, a wszelki tekst literacki, zajmujący więcej niż stronę zawsze wychodzi mi jak Komorowskiemu orędzia – fatalnie. Wspaniałości, których bywam świadkiem, są zatem skazane na ciasne więzienie mojej świadomości.
Z dnia na dzień tkaninę tkamy
wzorzystą dla pokolenia.
Chciałbym i blask naszej lampy
ocalić od zapomnienia.
Próbowałem, a jakże, podjąć się prób opisania rozmaitych wydarzeń tak, jak się zdaje relację. „Była godzina pierwsza nad ranem. Na sali było ciemno, jedynym źródłem światła był podświetlony krzyż. Szemrała fontanna. Rozmawialiśmy o...”. Tylko jak to brzmi? Jak sprawozdanie ze spotkania kolektywu partyjnego. Nie, nie tędy droga do nieśmiertelności. A innej nie widzę.
Jesteśmy w pół drogi. Droga
pędzi z nami bez wytchnienia.
Chciałbym i mój ślad na drogach
ocalić od zapomnienia.
Lecz chyba nie ma się czym przejmować. Choćby najlepiej uchwycona chwila, oderwana od kontekstu świadomości tego, który ją sportretował, dla innych może być jedynie jak tekst piosenki pozbawiony nut. To, co wydaje mi się warte zachowania, jest takie tylko mi. Dolina Issy nie będzie dla nas tym samym, czym była dla Miłosza. Nic nie uratuje nas i naszych wspomnień przed zapomnieniem.
Moje bagno, moje nocne rozmowy i moje zachody rozsypią się zatem wraz ze mną w proch i trzeba się z tym pogodzić.
Cytaty pochodzą z "Pieśni" Gałczyńskiego. Kryptocytaty zaś - dla uważnych i dociekliwych - z "Do Ryszarda Krynickiego - Listu" Herberta i "Kalendarza i Klepsydry" Konwickiego.
uśmiecha się zza oszklenia.
Chciałbym wszystkie takie chwile
ocalić od zapomnienia.
Malarze mają oczywiście najłatwiej. Wyciągają pędzel, sztalugę, wdziewają obciachowy berecik z antenką i najzwyczajniej w świecie malują. Jedno pociągniecie – drzewko, drugie – domek, trzecie – zachodzące niebo. W trzech ruchach mogą uwiecznić światło, barwy, a nawet emocje i przekazać dalej daną chwilę sztafecie pokoleń. Zazdrościmy malarzom. Zazdrościmy także poetom. Kilka wersów, metaforka, epitecik – i scenka jak żywa, bez trudu można ożywić okręt w zatoce, pawia albo różę. Poeci dobrze wiedzą, że piękno ocala.
A za oknem migotliwie
Venus gałąź opromienia.
Chciałbym i ten błysk na szybie
ocalić od zapomnienia.
Prozaicy – ci t akże mają dobrze! Napisze taki powieść, epopeję albo choćby opowiadanko i bez trudu utrwali na wieki to, co mu się żywnie podoba. Przechowa krainę dzieciństwa – jak Miłosz w Dolinie Issy albo Konwicki w Kronice wypadków miłosnych - albo po prostu uwieczni chwilową impresję. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę arsenał środków, jakimi dysponuje. Dodajmy do tego grona szczęściarzy także fotografów, reżyserów, rzeźbiarzy, szklarzy i Bóg wie kogo jeszcze – jest na kogo patrzeć z zawiścią!
Minął dzień. Wciąż prędzej, prędzej
szybuje czas bez wytchnienia.
A ja chciałbym twoje ręce
ocalić od zapomnienia.
A co ja mam począć, by ocalić od przykrej zagłady niezliczone błyski na szybach albo czyjeś ręce? Poskąpiono mi talentów – szczytem moich osiągnięć plastycznych jest Lechu, zdolności poetyckie pozwalają jedynie na zrymowanie wiosny z radosnym, a wszelki tekst literacki, zajmujący więcej niż stronę zawsze wychodzi mi jak Komorowskiemu orędzia – fatalnie. Wspaniałości, których bywam świadkiem, są zatem skazane na ciasne więzienie mojej świadomości.
Z dnia na dzień tkaninę tkamy
wzorzystą dla pokolenia.
Chciałbym i blask naszej lampy
ocalić od zapomnienia.
Próbowałem, a jakże, podjąć się prób opisania rozmaitych wydarzeń tak, jak się zdaje relację. „Była godzina pierwsza nad ranem. Na sali było ciemno, jedynym źródłem światła był podświetlony krzyż. Szemrała fontanna. Rozmawialiśmy o...”. Tylko jak to brzmi? Jak sprawozdanie ze spotkania kolektywu partyjnego. Nie, nie tędy droga do nieśmiertelności. A innej nie widzę.
Jesteśmy w pół drogi. Droga
pędzi z nami bez wytchnienia.
Chciałbym i mój ślad na drogach
ocalić od zapomnienia.
Lecz chyba nie ma się czym przejmować. Choćby najlepiej uchwycona chwila, oderwana od kontekstu świadomości tego, który ją sportretował, dla innych może być jedynie jak tekst piosenki pozbawiony nut. To, co wydaje mi się warte zachowania, jest takie tylko mi. Dolina Issy nie będzie dla nas tym samym, czym była dla Miłosza. Nic nie uratuje nas i naszych wspomnień przed zapomnieniem.
Moje bagno, moje nocne rozmowy i moje zachody rozsypią się zatem wraz ze mną w proch i trzeba się z tym pogodzić.
Cytaty pochodzą z "Pieśni" Gałczyńskiego. Kryptocytaty zaś - dla uważnych i dociekliwych - z "Do Ryszarda Krynickiego - Listu" Herberta i "Kalendarza i Klepsydry" Konwickiego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)