Panie, dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny
a także za to że pozwoliłeś mi w niewyczerpanej dobroci
Twojej być w miejscach które nie były miejscami mojego
miarowego z dnia na co dzień
W końcu przychodzi taki moment. Pociągi hamują z gwizdem, koła roweru szurają o żwir podwórka, a autobusy otwierają swoje magiczne drzwi i wyrzucają nas na zewnątrz. Podróż dobiega końca i oto wracamy, mniej lub bardziej inni od tych, którzy wsiedli do zatłoczonego wagonu, zajęli miejsce na siodełku i dali się wessać niepojętej maszynie.
i
- że przez moment poczułem się współobserwatorem patrząc z nią na ptaki w ogrodzie botanicznym choć już nigdy się przecież nie zobaczymy
a potem na mostku na Uherce topiłem w rzece resztki rozpaczy
Nie wiemy jeszcze, po co było to wszystko. Na razie jesteśmy jedynie powracającymi, to znaczy tymi, którzy muszą się wyspać, najeść i opowiedzieć znajomym co trzeba. Trwa bolesna adaptacja do szarej rzeczywistości. Odkąd znikł nam sprzed oczu cel, czujemy się nieswojo. Mamy ochotę wyjść z domu i ruszyć dalej przez siebie. Ale dobrze wiemy, że trzeba zostać.
że w ostatnią ciążeńską noc na beżowej kanapie niejasno zarysowała mi się przyszłość
przybierając wyraźniejszą postać w pociągu chwilę potem
Zostajemy więc i zaczynamy powoli rozumieć, dlaczego to robimy. Jedni - z ciekawości. Świat jest przecież wielki i wspaniały, nie kończy się za wzgórzem na końcu drogi. Jedziemy więc za wzgórze, a potem za następne i następne - i wydaje się nam, że coś poznaliśmy, czegoś się dowiedzieliśmy. A przecież wzgórza nigdy się nie kończą, za kolejnym jest zawsze kolejne i życia by nam nie starczyło, aby wszystko zobaczyć. To jednak nie ma znaczenia, ciekawi świata myślą bowiem: zobaczę, więc jestem.
a podczas postoju przy kapliczce gdzieś na Podlasiu patrząc na zachód słońca i rowery po raz pierwszy zrozumiałem tak zwaną radość chwili
Inni są jak bieguni. Wierzą, że w ruchu zło ich nie zastanie. Jadą więc, biegną przed siebie, bez celu, aby biec. I udaje im się na moment uciec od całego zła świata, o ile złem nie są przebite dętki, mokre mapy i bolące nogi. Ich zwycięstwo jest tymczasowe, ale wielkie i kto wie, czy nie są największymi zwycięzcami pośród nas.
że przy świecach na zamglonej wieży piliśmy toast za miłość i coś jeszcze bo za samą miłość to tak jakoś głupio
I są również prawdziwi pielgrzymi. Ci wybierają sobie cel i mozolnie do niego podążają. Chcą, by ich odmienił i uświęcił; skupiają się na nim i poświęcają mu całą podróż, nie rozglądając się na boki - to, co by tam zobaczyli, mogłoby ich tylko rozproszyć i zwieść z drogi. Są uparci i stanowczy, wracają zawsze z poczuciem spełnienia. Podróż jest dla nich misją do wykonania; nagrodą może być wszystko - spokój, księżniczka na zamku, życie wieczne, ważne jest tylko, by na tę nagrodę zasłużyć.
- wybacz - że szedłem nie widząc innych co zdarzało się zbyt często
że byłem nieuważny ślepy zbyt pewny siebie i przejeżdżałem przez skrzyżowania nie patrząc na prawo lewo znowu prawo
Każdego z nas, kimkolwiek jest - ciekawym świata, biegunem czy pielgrzymem - podróż zmienia. Czasami jest to prosty nawyk - ot, na przykład listek mięty dodawany do herbaty , czasami coś więcej. Niektórzy z nas stają się bardziej uważni; uczą się patrzeć na świat mądrze. Taką przemianę widać już od chwili powrotu, gdy ktoś przystaje nagle nad kwiatem ,przed drzewem, pod niebem i usiłuje dostrzec coś więcej niż zieleń i błękit.
- pozwól o Panie abym nie myślał o wielkich przeprowadzkach nowym życiu studiach gdy księżyc odbija się w przyklasztornym stawie prawdziwie nieopisany
Inni zaś nagle pojmują, że kiedyś - za miesiąc, rok, wieczność - znów wyruszą w podróż. Raz jeszcze rozlegnie się pisk pociągu, szuranie żwiru, drzwi zamkną się za naszymi plecami. Przed nami zaś znowu ktoś rozłoży drogę tak, jak rozwija się czerwony dywan, byśmy mogli poznać świat, pobiec przed siebie i dotrzeć do celu.
dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny
a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony na zawsze
i bez wybaczenia
niedziela, 12 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne nawiązanie do Modlitwy pana Cogito.
OdpowiedzUsuńPodróż nigdy się nie kończy.