Nigdy tego nie lubiłem. Oczy bolały mnie już po kilku stronach tekstu na monitorze. Fe, paskudztwo. I do tego nie czuć zapachu papieru, i do tego nie ma się tego ciężaru w dłoni, i do tego nie przewraca się stron. I, co najgorsze - potem nie wygląda toto ładnie na półce.
A jednak się przekonałem. Bo nie kosztuje czterech czy ilu tam dych i nie trzeba nawet iść do księgarni. A co się przeczyta, to i tak nasze. Poza tym - e-booka można przekonwertować na txt i wrzucić do odtwarzacza. I jest ten ciężar w dłoni :P
A, i dwa ciekawe linki:
http://www.polonica.net/Zapiski_oficera_Armii_Czerwonej.htm - bardzo ciekawe i ironiczne zapiski oficera Armii Czerwonej. Prześmieszne.
http://weryfikatorium.pl/viewtopic.php?t=5151- książki Gaimana.
Polecam serdecznie.
A poza tym wypada jeszcze pogratulować panom z HPY wczorajszego koncertu. Imponujące, i oby gdzieś niedługo udało się to powtórzyć.
czwartek, 25 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie do wiary, spodobał Ci się koncert zespołu innego niż przedstawicieli klasyki rocka?
OdpowiedzUsuńMasz rację, imponujące.
E-booki zabijają znaczenie słowa 'czytać'.
I tak wolę prawdziwe kartki, jak na wzrokowca przystało. W razie czego można podejść do półki i szukać 'takiej dużej z zieloną okładką'.
Ale nie zmienia to faktu, że podczas podróży dobrze jest poczytać 'Pismo Nieświęte' Cavanny na komórce...