wtorek, 23 czerwca 2009

Od nowa po raz czwarty... Sprzedane!

Tak, wiem, co powiecie. Że to nie ma sensu. Że to już wtóry (tak, czwarty) raz. Że to tylko strata czasu. A, no, racja.
Wszystko to racja, ale jest jeden jedyny argument, który sprawia, że i tak to robię. Nudzi mi się trochę. Wystarczy.

A co by nie zaczynać samym początkiem, bo to źle wróży na przyszłość, wypadałoby napisać coś sensownego.

Z racji tej samej nudy, która zmusiła mnie teraz do założenia tego, pożal się Boże, bloga, parę tygodni temu sięgnąłem do opowiadań Bułhakowa. W zasadzie spodziewałem się tekstów o cierpieniach narodu rosyjskiego, tragedii ichniej inteligencji, bla bla bla ("Biała Gwardia"). A tu proszę, niespodzianka. Przeszczepianie psom przysadek mózgowych ludzi ("Psie Serce"), atak krwiożerczych węży na Moskwę ("Fatalne jaja") i inne tego typu wydarzenia. W zasadzie mogłem się tego spodziewać po kimś, kto wymyślił postać wielkiego czarnego kota częstującego damy spirytusem ("Mistrz i Małgorzata"), ale jakoś i tak było to niemałe zaskoczenie.
A prócz niesamowitej fabuły opowiadania te są jeszcze ciekawe, świetnie napisane i nawet z jakąś puentą. W zasadzie od bardzo dawna niczego tak dobrze się nie czytało.
I nawet strasznie chaotyczna historia o nieszczęsnym urzędniku, zmagającego się z niespodziewaną inwazją sklonowanego, podłego szefa ("Diaboliada") wywarła na mnie silne wrażenie.
Więcej nic mówić nie będę. Jesli zatem literatura rosysjka kojarzy Wam się z nadmiarem patosu i nudą, to... dobrze się Wam kojarzy. Ale Bułhakow to piekny wyjątek.

1 komentarz:

  1. Do czterech razy sztuka. Albo, jak w moim przypadku, do 27.
    Literatury rosyjskiej nie czytam, w ogóle (dzięki staraniom naszego kochanego-polskiego-systemu-edukacji) przestaję czytać cokolwiek.
    Z wyjątkiem ulotek reklamowych, ale to inna bajka.

    Powodzenia po raz czwarty i do przeczytania!
    Casta eM.

    OdpowiedzUsuń