Może się wydawać, że stanie na wychłodzonym cmentarzu, z zimną puszką przymarzająca do dłoni raczej nie sprzyja odkrywczemu myśleniu. Głowę zaprzątają jedynie myśli o palniku acetylenowym do ogrzania skostniałych rąk, a jedyną emocją jest rosnąca nienawiść do ludzi, którzy nie zamierzają wrzucić ci choćby grosika.
Mimo tych niesprzyjających warunków udało mi się jednak zrobić coś wielkiego – położyłem podwaliny pod nową dziedzinę nauki, którą ochrzciłem pięknie brzmiącym mianem psychologii kwesty.
W ogólnym zarysie chodzi tu o sieć interakcji wrzucający-zbierający, zbierający-inny zbierający, wrzucający-inny wrzucający, a także zależności między wiekiem, statusem społecznym, wyglądem a chęcią do wsparcia szczytnego celu drobną monetą. Moje dzisiejsze obserwacje dowiodły ścisłego powiązania tych kwestii, które mam zamiar tutaj przedstawić.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, jakie strategie usankcjonowanego żebractwa są najskuteczniejsze. Zdecydowanie największą wydajność ma zwracanie się indywidualnie do każdego z prośbą o datek. Takiej upolowanej osobie głupio jest odmówić, więc sięga do kieszeni po parę złotych. Muszę jednak przyznać, że osobiście zachowania takiego u kwestujących nie cierpię, więc skorzystałem z tej opcji tylko dla celów badawczych. Przez ok. 10 minut zebrałem w ten sposób ok. 25 złotych, podczas gdy stojąc i milcząc przez minut 45 zdobyłem jedynie o 10 zł więcej. Trzeba pamiętać, by stanąć w miejscu, w którym nie ma żadnego innego zbierającego. Ogólny dochód staje się wtedy niemal o połowę większy.
Kto wrzuca najczęściej? Statystyczny wrzucający to kobieta po sześćdziesiątce. W tej grupie nie miały znaczenia status społeczny czy domniemane wykształcenie – wszystkie babcie są jednakowo szczodre. Inaczej sprawa ma się w przypadku innych kategorii. Raczej nie ma co liczyć na młode małżeństwa i ten typ mieszczan, który wygląda na zurbanizowany dopiero od jednego pokolenia (chciałoby się rzec – ledwo odciągnięty od pługa, ale to nieładne, więc tak nie powiemy). Zauważyłem, że jedynie mężczyźni wyglądający na inteligentnych byli gotowi wspomóc biedne nagrobki datkiem. Charakterystyczny dla naszego pięknego miasta gatunek faceta o nalanym karku i świńskich oczach nawet nie kierował wzroku w moją stronę (chyba że ze spojrzeniem w stylu „co to za kretynizm, lepiej mieć na piwo”).
Kobiety są znacznie bardziej hojne (jedna pani bez zastanowienia wrzuciła okrągłe 20 złotych, pozdrawiam!), hojność ta jednak znacznie nabiera na sile po czterdziestce (ciekawe, ciekawe). Młode damy są bowiem w ogóle nie zainteresowane dobroczynnością, umilają jednak zbieranie kwestującemu, ubogacając doznania estetyczne (których i tak ma dużo, zważywszy na ślicznie oświetlone nagrobki). Oczywiście podział mój odbywał się jedynie przez ocenę wizualną – za wykształconych brałem ludzi tak właśnie wyglądających, co może wydać się dziwne, ale na ogół się sprawdza.
Warto podkreślić, że wrzucenie pieniążka przez jedną osobę często motywuje inne, które również chcą podkreślić swój status społeczny. Na ogół starają się one przebić poprzednika (to samo zjawisko widzimy, gdy kupimy sobie nowy samochód, po tygodniu sąsiad i tak będzie miał lepszy).
Renowacja nagrobków nie jest niestety idealnym celem na kwestę. Co innego, gdyby chodziło o biedne kotki (można liczyć na wsparcie dzieciarni), biedne dzieci lub biednych w ogóle. Niektórzy tylko czytali napis na puszce i przechodzili obojętnie obok, uznając, że to bez sensu. Zbierać na jakieś stare kamienne kloce? Po co to komu? Na szczęście znaleźli się ludzie, których los zabytkowych pomników jednak obchodzi. Duża grupę stanowili też tacy, którzy wrzucali monetę nawet nie patrząc, na jaki to cel (bo można zrobić raz w roku coś dobrego, nieważne, komu i czemu). Inni robili to z wyżej wymienionej przyczyny – dla prestiżu. Zdarzył się też jeden przypadek wyjątkowy, który może nie ma znaczenia statystycznego, ale wydał mi się ciekawy. Jedna pani (którą pragnę tutaj niniejszym ciepło pozdrowić!) zauważywszy, że z zimna zacieram ręce, podarowała na szczytny cel pięciozłotówkę, mówiąc: „ojej, masz chłopczyku, ty tutaj tak marzniesz”. Mam nadzieję, że Pan Bóg wynagrodzi ten akt litości i skróci jej czas kwestowania w czyśćcu o godzinę.
Z całej nauki, nazwanej przez mnie psychologią kwesty, można wyodrębnić osobną gałąź – psychologię kwestującego. Miałaby ona za zadanie odpowiedzieć na pewne zasadnicze pytanie. Czemu zziębnięty, ogrzewany tylko przez blady ogień listopadowego słońca człowiek z puszką doszukuje się nieistniejących zależności w chaosie zalewającego cmentarz potopu ludzi? Zdaje mi się, że odpowiedź ta byłaby także rozwiązaniem innej zagadki: dlaczego ludzie dopatrują się porządku i sensu w całej sieci przypadkowych, niepowiązanych zdarzeń, nazywając to przeznaczeniem lub Opatrznością? No, to dobre pytanie.
niedziela, 1 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hehe ,,mężczyźni wyglądający na inteligentnych"? czyli jak konkrtenie wyglądający? Okulary? Książka w ręku? ach Ty, stereotypowo oceniasz ludzi!
OdpowiedzUsuńno a odnawianie nagrobków- sensowny cel, bo dzięki temu nie rozpadną się totalnie i będę miała co fotografować
Jedź mnie, Hans, jedź.
OdpowiedzUsuńDzięki temu świętu niektórzy chociaż jeden raz w roku sprzątają groby. I chwała za to. Ale swojego zdania nie zmienię. Wolę pamiętać przez cały rok albo wcale, niż robić to z obowiązku.
Mamy odmienne poglądy na tą sprawę i niech tak pozostanie.
Nie mówię, że dotyczy to wszystkich, ale niektórych na pewno. Pozwoliłam sobie opisać właśnie grupkę ludzi płytkich, bo i takich właśnie spotkałam tego dnia. Ich postawa mi się nie podobała i dałam temu wyraz.
OdpowiedzUsuńTyle ze mnie.
[Nie mam w zwyczaju utożsamiać ataku na temat dyskusji z atakiem na konkretną osobę:P]
Wiesz, ja bym Ci na pewno nie wrzuciła ani złotówki, bobym się bała podejść do interaktywnego kawałka drewna. Oczywiście, będac panią po czterdziestce.
OdpowiedzUsuńSpędziłam praktycznie cały dzień z rodziną - cmentarz/samochód/kolejny cmentarz. Ich reakcje znam. Tak samo osób, z którymi rozmawiałam. Bo nie muszę się tylko ograniczać do obserwowania, prawda?
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem, że nie jest czarno-biały.
OdpowiedzUsuńA gdybym przyznała się do błędu (bo owszem, opisałam sytuację płytko, pomijając i inne postawy, ale taką miałam wtedy ochotę), byłbyś usatysfakcjonowany?
A więc przyznaję - z obietnicą poprawy;]
OdpowiedzUsuńznalazl sie czlowiek poprawny gramatycznie,pilnuj swojej dupy
OdpowiedzUsuńA Ty się strzeż. Jenoty nie śpią.
OdpowiedzUsuń