piątek, 23 lipca 2010

Inne rzeczy


S. Barańczak - Obserwatorzy ptaków

Z drżącej w upale szosy numer 8
z jej motelami, pędem i stacjami Esso
dość było skręcić ostro, szorując podwoziem
o piach, w ciągnącą się pół mili leśną
drogę, dotrzeć do kiosku z desek, gdzie sumienna
grubaska pobierała stosowną opłatę,
wydając w zamian uśmiech i broszurę,
zostawić wóz pod sosną, której czubek z szumem
mierzwił obłoki, i tak już kudłate,
i bez większego zrozumienia

wpatrzyć się w planszę z mapką okolicy
i strzałką "JESTEŚ TUTAJ". O sto metrów dalej
szła ścieżką para z dziećmi: równie pospolici
jak my, też "byli tutaj" i zwiedzali.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie rezerwat
dzikiego ptactwa. Prawda, i tak był to czysty
wymysł, ta cała komedia z naturą,
która istnieje dzięki przewodnikom, którą
widzi się w ramach zatrudnień turysty.
Wiatr, który czujnie się poderwał,

był w każdym razie autentyczny: świeży,
nadmorski. Machinalnie sprawdzając w broszurce
szlak, ruszyliśmy, depcząc chrupiący żwir ścieżek,
trochę niepewni, czy nie jest oszustwem
ten cały show - szczególnie że główna atrakcja,
to znaczy ptaki, jakoś nie chciała się stawić
na scenie. Dróżka wychynęła z nagła
z zarośli na zjeżone trawą słone bagna,
kładki, w sitowie oprawiony stawek:
no, wreszcie są! Gromadki ptactwa,

zielonogłowych kaczek, burych gęsi
taplały się rodzinnie w wodzie. Ale najpierw
wpadła nam w oczy inna grupa, jeszcze gęściej
stłoczona obok, na piaszczystej skarpie:
obserwatorzy ptaków! Składane siedzenia,
lunety na trójnogach, lornetki polowe,
kurtki z mnogością fachowych kieszonek,
spłowiałe kapelusze i kamery "Sony":
prawdziwi, tkwiący tu dobrą połowę
dnia, zjeżdżający co niedziela

obserwatorzy ptaków, ludzie, którzy
na pytanie "Kim jestem?" mówią sobie: "Jestem
obserwatorem ptaków"! Był ich prawie tuzin,
wpatrzonych w jedną stronę. Nigdy jeszcze
tak niezdefiniowany, tak z boku, wygnany…
nagle drgnąłem wraz z nimi. Jakby wszystkich przeszył
ten sam prąd: spoza trzcin mokro zakłapał
groteskowo sflaczały dźwięk - ogromna czapla
wzbiła się, spójrz, jak blisko!, i poprzecznym
lotem poniosła nad wydmami,

tak, "Wielka Czapla Błękitna" z fotosu
w broszurce, "bardzo rzadko spotykana"! Tłumek
wydał wspólny, radosny pomruk, kilka osób
podniosło oczy znad wzierników lunet:
i wszystkich objął uśmiech - bezpieczny, bezsprzeczny.
Więc świat może jest po to, by przeszył, otworzył
nas czasem znak, jak strzałka: "JESTEŚ TUTAJ:
wśród ludzi, obcych, ale jesteście - zaufaj -
po jednej stronie, współobserwatorzy
ptaków, pogody, innych rzeczy".




(osobiście dedykuję wszystkim obserwatorom ptaków, którzy są. Ale szczególnie tym, których już nie ma)

1 komentarz:

  1. tutaj byłoby takie serduszko gdybym wiedziała jak je zrobić, bo serduszka są sympatyczne, a co mam niby komentować?
    Ola K.

    "obserwatorzy ptaków, ludzie, którzy
    na pytanie "Kim jestem?" mówią sobie: "Jestem
    obserwatorem ptaków"!"

    OdpowiedzUsuń