S. Barańczak - Obserwatorzy ptaków
Z drżącej w upale szosy numer 8
z jej motelami, pędem i stacjami Esso
dość było skręcić ostro, szorując podwoziem
o piach, w ciągnącą się pół mili leśną
drogę, dotrzeć do kiosku z desek, gdzie sumienna
grubaska pobierała stosowną opłatę,
wydając w zamian uśmiech i broszurę,
zostawić wóz pod sosną, której czubek z szumem
mierzwił obłoki, i tak już kudłate,
i bez większego zrozumienia
wpatrzyć się w planszę z mapką okolicy
i strzałką "JESTEŚ TUTAJ". O sto metrów dalej
szła ścieżką para z dziećmi: równie pospolici
jak my, też "byli tutaj" i zwiedzali.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie rezerwat
dzikiego ptactwa. Prawda, i tak był to czysty
wymysł, ta cała komedia z naturą,
która istnieje dzięki przewodnikom, którą
widzi się w ramach zatrudnień turysty.
Wiatr, który czujnie się poderwał,
był w każdym razie autentyczny: świeży,
nadmorski. Machinalnie sprawdzając w broszurce
szlak, ruszyliśmy, depcząc chrupiący żwir ścieżek,
trochę niepewni, czy nie jest oszustwem
ten cały show - szczególnie że główna atrakcja,
to znaczy ptaki, jakoś nie chciała się stawić
na scenie. Dróżka wychynęła z nagła
z zarośli na zjeżone trawą słone bagna,
kładki, w sitowie oprawiony stawek:
no, wreszcie są! Gromadki ptactwa,
zielonogłowych kaczek, burych gęsi
taplały się rodzinnie w wodzie. Ale najpierw
wpadła nam w oczy inna grupa, jeszcze gęściej
stłoczona obok, na piaszczystej skarpie:
obserwatorzy ptaków! Składane siedzenia,
lunety na trójnogach, lornetki polowe,
kurtki z mnogością fachowych kieszonek,
spłowiałe kapelusze i kamery "Sony":
prawdziwi, tkwiący tu dobrą połowę
dnia, zjeżdżający co niedziela
obserwatorzy ptaków, ludzie, którzy
na pytanie "Kim jestem?" mówią sobie: "Jestem
obserwatorem ptaków"! Był ich prawie tuzin,
wpatrzonych w jedną stronę. Nigdy jeszcze
tak niezdefiniowany, tak z boku, wygnany…
nagle drgnąłem wraz z nimi. Jakby wszystkich przeszył
ten sam prąd: spoza trzcin mokro zakłapał
groteskowo sflaczały dźwięk - ogromna czapla
wzbiła się, spójrz, jak blisko!, i poprzecznym
lotem poniosła nad wydmami,
tak, "Wielka Czapla Błękitna" z fotosu
w broszurce, "bardzo rzadko spotykana"! Tłumek
wydał wspólny, radosny pomruk, kilka osób
podniosło oczy znad wzierników lunet:
i wszystkich objął uśmiech - bezpieczny, bezsprzeczny.
Więc świat może jest po to, by przeszył, otworzył
nas czasem znak, jak strzałka: "JESTEŚ TUTAJ:
wśród ludzi, obcych, ale jesteście - zaufaj -
po jednej stronie, współobserwatorzy
ptaków, pogody, innych rzeczy".
(osobiście dedykuję wszystkim obserwatorom ptaków, którzy są. Ale szczególnie tym, których już nie ma)
tutaj byłoby takie serduszko gdybym wiedziała jak je zrobić, bo serduszka są sympatyczne, a co mam niby komentować?
OdpowiedzUsuńOla K.
"obserwatorzy ptaków, ludzie, którzy
na pytanie "Kim jestem?" mówią sobie: "Jestem
obserwatorem ptaków"!"