środa, 24 lutego 2010

Traktat o korkociągu



Korkociągi? Czy aby wszystko w porządku? Tak, już widzę Wasze zdziwienie. Myślicie sobie zapewne, że czeka was tutaj potok nieciekawych faktów dotyczących jeszcze mniej ciekawego ustrojstwa. Nic bardziej mylnego! Obiecuję Wam, że w trakcie czytania poniższego tekstu drżeć będziecie z emocji, a co wrażliwsze damy być może osuną się nieprzytomne z krzeseł na podłogę. Oto zabieram Was w podróż do niezbadanego, zakręconego świata korkociągów.

Na początek – trochę historii. Nie, nie bójcie się, żadnych zawiłych dywagacji, gąszczu identycznych dat i tysięcy nazwisk. Przyznam szczerze, że do żadnych tego typu danych nie dotarłem. Nie martwcie się jednak, lukę taką można bez przeszkód załatać własną wyobraźnią.

Otóż korkociąg mógł wynaleźć w 1756 roku Francuz, niejaki Vrille Tire–Bouchon, syn znanego producenta win. Podwówczas do wyciągania korka używano zazwyczaj noży i zębów. Pomysłowy Vrille podpatrzył jednak...do diabła, co mógł podpatrzeć? Nieważne, coś na pewno podpatrzył i podsunęło mu to ideę korkociągu. Na początku zastosował tę metodę tylko na wąską skalę, później jednak jego wynalazek stał się popularny w całej Europie. W 1768 powstała w Molignac (południowa Francja) pierwsza ich wytwórnia (zajmująca się produkcją korkociągu do dziś).

Warto odnotować, że pierwszy korkociąg mógł (czysto hipotetycznie) przywieźć do Polski w 1774 roku Stanisław Porębowski, sekretarz jednego z francuskich magnatów. Tyle na ten temat rzecze (a raczej – mogłaby rzec) Klio.

Oddajmy zatem głos innym muzom. Wbrew temu, co zapewne zdarzyliście sobie pomyśleć, korkociąg jest przedmiotem na wskroś poetyckim i jak najbardziej nadającym się do wykorzystania w liryce. Przykłady mnożyć można tysiącami, ja jednak przytoczę Wam co piękniejsze strofy, w których pojawia się opisywany przeze mnie wynalazek.

Oto wiersz anonimowego artysty zatytułowany „Traktory miłosierdzia”:

Wtulony w reflektor katalityczny obiegu krwi,
w oczodołach umęczenia jestem jako gołąb dydaktyki
w jonowych kajdanach.
Podniesiona głowa wcale nie symbolizuje
migdałowych kłamstw korkociągu poranka


Korkociąg poranka! Jeśli jeszcze nie zachwyciła Was celność tej metafory, jesteście ślepymi na sztukę i piękno ignorantami! A oto następny liryk - „Nauka pływania”, autorstwa niejakiego Huncwota:

wyplułem konwulsyjnie na ekran te resztki
które jak korkociąg wykręciły mi się z czaszki
lewoskrętnie i w wielkim bólu

Jak korkociąg! Czaszki! Lewoskrętne! Lećmy dalej, oto „Malinowy robot czyli kryształowy mróz” Andrzeja Paluszkiewicza (?):

Korkociąg wykręca sobie lewoskrętnie oczy
a wino stygnie w upojeniu ciszy
a pisanie jest jak oddech burzy.
Jedzie mróz malinowy robot
za chwilę strzeli p i o r u n ! o b e j r z y j  s i ę !


I znów lewoskręt! I znów wykręcanie! Ach, kochani, rozpływam się.

Ale dobrze, dosyć tego. Omówiliśmy zaszczytne miejsce, które zajmuje korkociąg w poezji. Warto by zatem przejść to sfery czysto wizualnej i oddać w słowach nieco z osobliwego piękna tych niesamowitych przedmiotów.

Korkociągi bywają rożne. Niektóre przypominają baletnicę z jedną, skręconą nogą i lekko uniesionymi ramionami, inne przybierają wygląd skomplikowanych narzędzi i przywodzą na myśl raczej przybory kuchenne z wyższej półki, warto też zwrócić uwagę na wersje kieszonkowe, użyte np. w scyzorykach. Nic tak nie ciszy oka jak promienie światła odbijające się na skręconym szpikulcu, trudno też wyobrazić sobie wyższą formę przyjemności niż ta, która towarzyszy nam przy przebijaniu miękkiej struktury korka. Wobec tych faktów uznać należy za pewnego rodzaju profanację postać, w jakiej występują korkociągi w ofertach niektórych firm. Znaleźć tam możemy ludziki, pieski, małpki i foczki – co tylko dusza zapragnie. Pozostawiam jednak Waszemu sumieniu kwestie, czy godnie jest sprowadzać przedmiot tej rangi do głupawej zabaweczki.

Na koniec mojego traktatu warto byłoby przytoczyć kilka wypowiedzi znanych ludzi na temat naszego ulubionego wynalazku. Milczenie wszelkich źródeł na ten temat zmusza mnie do ponownego zaprzęgnięcia wyobraźni do pracy – poniższe wypowiedzi będą zatem fikcyjne, choć przecież tak prawdopodobne, że ich nierealność w zasadzie nie ma żadnego znaczenia.

Korkociąg znajdziemy zatem w jednym z cytatów z Kartezjusza: „Och, zgubiłem korkociąg”. Inna skrzydlata myśl wyszła z ust Charlesa de Gaulle'a, który zwrócił się do żony następującymi słowy: „Kochanie, podasz mi korkociąg?”. Wspaniały rosyjski pisarz, Michaił Bułhakow, tak pewnego razu odezwał się w jednym z moskiewskich sklepów: „Dzień dobry, są może korkociągi?”.

Postawiliśmy zatem pierwsze kroki w ciągle dotąd niezbadanej, zakręconej rzeczywistości korkociągów. Korci mnie i ciągnie do opisania wszystkich towarzyszących tej sferze aspektów. Mam jednak nadzieję, że to dopiero przyczynek do większej monografii, którą mam zamiar napisać. W najbliższym czasie, oczywiście.





PS: Odblokowuję możliwość komentowania. Tylko dla kont Google'a.

2 komentarze:

  1. Ta notka oczywiście wedle Twojej nowej filizofii, czyli "bezużyteczne jest piękne, ponieważnie posiada żadnej użyteczności, samo piękno". A może to jakaś aluzja do jutra? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Aluzje są dobre dla ludzi bez moralności. Żadnych aluzji. Czysta bezużyteczność.

    OdpowiedzUsuń