To nie ściana, która pęka,
To nie żuchwa ani szczęka,
To nie czapka Pana Zenka,
Oto Bajka jest dla Benka!
Nucąc taką oto pioseneczkę stworzony specjalnie dla Benka Borsuk przechadzał się napisaną dla Agaty ścieżką. Nudziło mu się niemiłosiernie. Wykreowany z dedykacją dla Skarbiego świat był w najlepszym razie mało interesujący. Ot, po jednej stronie zasadzone przez kogoś z myślą o najlepszej uczennicy biolchemów drzewo, po drugiej krzaczki, które rosły tu sobie tak jakby wyłącznie po to, by tło bajki obiecanej przyjaciółce Hansa nie było zupełnie puste.
Tak, nasz Borsuk nie był przesadnie zadowolony. Należał do tych mieszkańców lasu, które absolutnie nie znoszą pojawiania się w opowieściach. Robił to wyłącznie wtedy, gdy wymagała tego jakaś dziejowa konieczność. A taką właśnie koniecznością była Bajka dla Benka.
Borsuk zapewne zanudziłby się na śmierć, gdyby niespodziewanie nie natknął się na Legendę, powstałą specjalnie po to, by spełnić obietnicę daną Córce Generała. Legenda ta o tyle różniła się od innych przedstawicieli mitów i baśni, że posiadała świadomość, dar wymowy i jako taką inteligencję. Gdy tylko zauważyła zwierzaka, odezwała się:
- Witaj, Borsuku, widzę, że i tobie przypadła rola bohatera tej historii.
- Zaiste, wielcem temu rad - odparł borsuk.
- Ach, przyjacielu, widzimy się tu po raz ostatni!
- Czemuż to?
- Jak to - czemu? To Bajka dla Benka! Muszę zrobić to, czego wymaga ode mnie dedykacja.
- To znaczy?
- Muszę sprawić, by wszyscy o mnie zapomnieli. Raz na zawsze. Odlatuję na księżyc. Żegnaj, Borsuku!
- Żegnaj, Legendo!
Gdy rozpłynęła się w powietrzu, zwierzak ruszył dalej ścieżką. Im dalej ścieżka ta biegła w fabułę, tym jej docelowość stawała się bardziej docelowa. Nie minęło wiele czasu (który, rzecz jasna biegł wyłącznie dla pewnej mieszkanki ulicy Pszennej), a nasz bohater napotkał na swej drodze Dobrze Zdaną Maturę. Przyjrzał się jej uważnie, gdyż nigdy wcześniej nie widział takiego cudu.
- Hohoho, nieźle! - zamruczał. - Kto Cię pisał?
- Jak to - kto? - odrzekła Matura - Przecież to Bajka...
- No tak, to oczywiste.
To nie szklane są okienka,
To nie wierszyk, nie piosenka
To nie scena i nie scenka,
Oto Bajka jest dla Benka!
Nucąc dalej tę melodię Borsuk spotkał To Samo Miasto. Zdziwił się wielce, nigdy przedtem nie dane mu było ujrzeć rzeczy tak dziwnej.
- Nie rozumiem - zapytał. - Po co pojawiasz się w tej historii?
- Jak to? Nie rozumiesz? Jestem tu po to, by dwie osoby mogły we mnie zamieszkać!
- Chodzi ci o...
- Dokładnie tak.
I tutaj właśnie zakończyła się opowieść, która powstała tylko i wyłącznie dla Agaty, i którą tylko ona jest w stanie zrozumieć. Borsuk odszedł w siną dal (też stworzoną z myślą o tej zacnej białogłowie), dośpiewując końcowe wersy piosenki:
To nie rękę myję ręka,
To nie żadna Białołęka,
To słoików nie są denka.
Oto Bajka jest dla Benka!
piątek, 4 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję, jest świetna! :)
OdpowiedzUsuń