
Jak to zawsze z okazji 1 sierpnia, nie ma chyba portalu, na którym nie pojawiłyby się specjalne, związane w nim zakładki tematyczne. Jedna z nich, znaleziona na Onecie, zaciekawiła mnie bardziej niż inne.
Nie był to tekst historyka, wspomnienia uczestnika czy wypowiedź znanej osoby na ten temat (choć i takie się zdarzały). Nie, był to pewnego rodzaju zbiór opinii internautów o Powstaniu Warszawskim.
Piszę o tym przede wszystkim ze względu na poruszone w poprzedniej notce zagadnienie - dziwnej potrzeby ludzi do posiadania zdania na każde zjawisko, idee i wydarzenie.
I tak możemy dowiedzieć się, że powstanie zdecydowanie trzeba potępić - to "krwawy show", który niepotrzebnie pochłonął życie 200 tys. ofiar (wg. najnowszych badać maksymalnie 180, ale kto by patrzył na ostatnie dane?). Przywódcy to oczywiście idioci, ludzie, którzy rzucili do boju swych żołnierzy w walce o z góry przegraną sprawę.
Zdarzają się też opinie odwrotne, określające ten zryw jako jedną z najpiękniejszych kart polskiej historii, obraz naszego bohaterstwa, patriotyzmu i waleczności.
Jasne, żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo do własnego zdania na temat tamtych wydarzeń. Nie widzę tu jednak związku między "prawem" a "sensem". Wątpię, by którykolwiek z wypowiadających się miał wystarczającą wiedzę historyczną, która pozwoliłaby mu na jednoznaczną ocenę. Jestem niemal pewien, że nikt nie wyrobił sobie opinii na podstawie wszystkich możliwych źródeł.
Nawet jeśli było inaczej - tak naprawdę do dziś nie wiemy wielu rzeczy. Co myślał sobie gen. Bór, dając rozkaz do walki, jak ocenił szanse na powodzenie, czy spodziewał się tak dziwnej reakcji Sowietów? I co czuli mieszkańcy po pięciu latach łapanek, egzekucji, wywózek do obozów, Gestapo i zupełnego ograniczenia wolności? Wybuch takiego zrywu nie jest kwestią wyłącznie polityczno-historyczną, tak samo ważna jest też socjologia i psychologia.
Dopiero w takim ujęciu można starać się o wydanie opinii na temat Powstania. Jest jednak niemal pewne, że nie będzie to, jak by chcieli niektórzy, ocena jednoznaczna.
Świat na szczęście nie jest czarno-biały.
Szanowny autorze bloga wydaje mi się popełniłeś pewnien błąd. O ile się nie mylę ofiary powstania Warszawskiego to setki tysięcy, a nie około 200 czy 180 jak piszesz.
OdpowiedzUsuńAutor się oczywiście pomylił. Pisząc 200 lub 180 miał na myśli tysiące. Tyle faktycznie było ofiar (około)
OdpowiedzUsuńDużo ciekawsza zaś staje się dyskusja, czy 1 sierpnia powinno się ochrzcić mianem święta narodowego :) Politycy, na wszystkim położą swoje łapy. Polecam artykuł Szymona Hołowni na ten temat, w ostatnim Newsweek'u.
OdpowiedzUsuń